Tytuł polskiej wersji piosenki, którą Monika Kuszyńska śpiewała na Festiwalu Eurowizji, idealnie pasuje jako motto wtorkowego koncertu artystki, który odbył się Gostyninie.
Artystka zabrała publiczność, która szczelnie wypełniła salę kolumnową gostynińskiego zamku, w bardzo intymną podróż po swoim – podzielonym na dwie części – życiu. Jego cezurą był wypadek z 28 maja 2006 roku, po którym porusza się na wózku inwalidzkim.
Monika Kuszyńska czarowała gostynińską publiczność swoimi piosenkami. Wyznała, że jest autorką słów każdej z nich, więc składają się one na swoistą opowieść o jej życiu. Wokalistka dzieliła się również swoimi doświadczeniami związanymi z niepełnosprawnością, mówiąc o procesie przystosowania się do całkowicie dla niej nowej sytuacji.
Jedyna osoba z dawnego składu Varius Manx wciąż obecna w życiu artystki to saksofonista Jakub Raczyński. Muzyk towarzyszy jej nie tylko na scenie, ale również w życiu osobistym. Po ślubie, który wzięli 30 lipca 2011 roku, zamieszkali w domu pod Łodzią, w którym wychowują dwoje swoich dzieci. Nie brak opinii, że historia miłości Moniki Kuszyńskiej i Jakuba Raczyńskiego jest gotowy scenariusz na film o wielkiej sile miłości.
Jeszcze mocniejszy byłby jednak przekaz filmu opowiadającego o tym, jak wielka niegdyś gwiazda muzyki uczy się całkowicie dla niej nowego życia, jak zmienia się jej podejście do rzeczywistości, jak zauważa rzeczy wcześniej niedostrzegalne i zaczyna je doceniać. Nade wszystko jednak zaczyna rozumieć, jak ważna jest umiejętność proszenia innych o pomoc i dziękowania za nią. Sama artystka często angażuje się w rozmaite akcje charytatywne, przeznaczone przede wszystkim dla osób z niepełnosprawnościami.
Puentą poruszającego koncertu zorganizowanego przez Miejską Bibliotekę Publiczną i Urząd Miasta, były słowa z zaśpiewanej na bis „Tolerancji” Stanisława Sojki: Na miły Bóg, życie nie tylko po to jest, by brać, życie nie po to by bezczynnie trwać, lecz żeby żyć, siebie samego trzeba dać. Nie ukrywająca wzruszenia publiczność nagrodziła artystkę owacją na stojąco.


















































Bardzo lubię panią Monikę
Fajnie, że po wypadku się nie poddała, że nadal śpiewa, brawo.