Martyna Górniak-Pełech była gościem Salonu inspiracji Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Jakuba z Gostynina. Dziennikarka i tłumaczka z wykształcenia, uzależniona od przeprowadzek „zawodowa optymistka”, opowiadała o swoim niezwykłym życiu.
Jej książki nie tylko skłaniają do refleksji, ale też inspirują i motywują do spełniania marzeń. Ma dwoje dzieci i kota. Przyznaje, że nie może żyć bez porannej kawy i aparatu fotograficznego. Jej życiowe motto to „Myśl pozytywnie a wszechświat ci dopomoże”. Mieszkała na Malcie, w Hiszpanii, Luksemburgu, USA i Polsce, obecnie jest mieszkanką Szwajcarii.
Bierze z życia pełnymi garściami, chcąc udowodnić sobie i całemu światu, że marzenia są po to, by je spełniać.
Martyna Górniak-Pełech nie ukrywała swojego sentymentu do Gostynina. Urodziła i wychowała się w Kutnie, a w naszym mieście i jego najbliższej okolicy ma wielu krewnych. Z Gostynina pochodził również jej pierwszy chłopak. Jako licealistka nie była prymuską, ale maturę zdała najlepiej w szkole. Wcześniej jej ulubioną lekturą były foldery reklamowe jednego z działających w tamtych czasach biur podróży. To właśnie dzięki nim zaczęła marzyć o dalekich podróżach do mniej i bardziej egzotycznych miejsc. A później przyszedł czas na spełnianie tych marzeń, z których pierwsze dotyczyło Nowego Jorku.
Bohaterka spotkania opowiadała o tym, jak w jej życiu spełnienie jednego marzenia rodziło kolejne, które z czasem również się spełniało. W swoim życiu przeprowadzała się aż 35 razy i za każdym razem przeżywała to niesłychanie mocno. – Mój znajomy dziennikarz powiedział kiedyś, że jeśli nie jestem odważna, to powinnam udawać, że jestem, a i tak nikt nie zauważy, że tylko udaję. Wiele razy przekonywałam się, że miał rację – wyznała Martyna Górniak-Pełech.
Początkowo Martyna Górniak-Pełech przeprowadzała się sama, później razem z mężem, a w końcu z mężem, dziećmi oraz kotem. Dwoje swoich dzieci wychowuje dość nietypowo, od pierwszych dni życia ucząc ich nie tylko języka polskiego, ale również hiszpańskiego i angielskiego. Okazuje się, że dało to wręcz niesamowite efekty. Dzieci Martyny nie tylko mówią, piszą i czytają w tych językach, ale również liczą, a nawet myślą. Przede wszystkim jednak wraz z rodzicami podróżują po różnych zakątkach świata. Są bardzo elastyczne, plastyczne i spontaniczne. Zazwyczaj nie widzą problemów, nie istnieją dla nich blokady, które wielokrotnie przeszkadzają dorosłym.
Na spotkanie w Salonie inspiracji Martyna Górniak-Pełech przyjechała ze Szwajcarii, spędzając za kierownicą aż 15 godzin. Nie żałowała jednak czasu spędzonego w podróży, podobnie jak uczestnicy spotkania nie żałowali czasu spędzonego na spotkaniu z niezwykłą kobietą, która uważa, że marzenia są po to, aby je spełniać. – Jeśli macie jakieś marzenia, nie odkładajcie ich do emerytury – radziła pisarka. – Marząc o czymś, starajcie się zrobić to jak najszybciej.

























Wreszcie mamy Panią Dyrektor która ma doskonały zmysł organizatorski i wyczucie tematu który może zainteresować. Brawo Pani Dyrektor.
Jaka fajna kobieta, wielozadaniowa i spełniającą swoje marzenia, super
Cudowne spotkanie, oby więcej
Fantastyczna kobieta , odważna w spełnianiu swoich marzeń.
Biblioteka ma coraz więcej do zaoferowania, super.