Gdzie jest Gostynin po zmroku? [FELIETON]

zmrok Gostynin nuda

Wieczór zapada nad Gostyninem. W firmach gasną światła, szkoły pustoszeją, a ulice, już tylko gdzieniegdzie oświetlone, przypominają bardziej sceny z thrillerów, niż tętniące życiem miasto. Powoli zmierzam w stronę rynku, gdzie – jak sądzę – znajdę jakieś oznaki życia. Ale na próżno. Miasteczko, które za dnia ledwo się rusza, po zmroku zamienia się w swoisty posąg ciszy. I tylko gdzieś tam, w tle, migają neony supermarketów, a Żabki jak zawsze czekają w pełnej gotowości na klientów.

Wielu by powiedziało „Ach, Gostynin, sielskie miasteczko, w którym można odetchnąć od zgiełku wielkich miast”. Ale czy ten oddech nie jest trochę za głęboki? Bo kiedy życie toczy się od marketu do marketu, a opcje rozrywkowe sprowadzają się do wyboru między kebabem a pizzą, zaczynam zastanawiać się, czy nie przesadziliśmy z tą całą „ciszą”.

A przecież nie tak miało być. Miało tętnić życiem, być przestrzenią dla młodzieży, dla rodzin, dla wszystkich. Miało być kino, może jakiś klub, gdzie po pracy można by odetchnąć przy dobrej muzyce. Ale zamiast tego mamy smutną rutynę: zakupy, dom, telewizor, spać. Czasem disco polo. Można by rzec – nuda jak w polskim serialu obyczajowym. I co gorsza, nikomu to już chyba nie przeszkadza.

Bo życie w Gostyninie po zmroku to nie brak atrakcji. Lokalne instytucje kultury naprawdę się starają, niezależnie od tego kto rządzi miastem. To raczej swego rodzaju filozofia. Filozofia przetrwania, nie życia. Każdy zamyka się w swoim świecie, w swoich czterech ścianach, a miasto zamiera. Czy to strach przed innymi? Przed znanymi twarzami i nieznanymi sytuacjami? A może po prostu przyzwyczajenie do tego, że „tak było zawsze”? W tym naszym małym, pięknym miasteczku, każdy wydaje się być bardziej sam ze sobą.

Dlaczego Gostynin po zmroku przypomina miasto w trybie czuwania? Gdzie są te wszystkie pomysły na lokalne wydarzenia, na życie społeczne? Czy naprawdę jesteśmy skazani na wieczory spędzane w drodze po kebaba na wynos? A może to my sami się na to skazaliśmy, godząc się na tę cichą egzystencję?

Czy nie pora się obudzić? Spacer po parku, spotkanie na kawie, to prosta nawet próba ożywienia tego smutnego wieczornego krajobrazu – i wszystko w naszych rękach. Jak już coś organizują, spotkajmy się tam. Niezależnie od światopoglądu, bo kultura nie ma legitymacji! Tylko trzeba wyjść z domu i spróbować. Jeśli tego nie zrobimy, czekają nas kolejne długie wieczory, gdzie jedynym dźwiękiem jest ciche bzyczenie neonów sklepów i odgłos odpalanych samochodów.

Gostynin kiedyś ożyje po zmroku. Póki co, zostają nam wieczorne zakupy i ciche rozmowy przy kasie.

Kliknij i przeczytaj inne felietony.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Od najstarszego
Od najnowszego Od najlepiej ocenianego
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Teresa
Teresa
4 miesięcy temu

Byle do wiosny

Berek
Berek
4 miesięcy temu

jestesmy zamknieci a od pandemii w ogole…..

Zofia
Zofia
4 miesięcy temu

W większości mniejszych miast i miasteczek tak jest.

Zizi
Zizi
4 miesięcy temu
Odpowiedź do  Zofia

Własnie nie. W większości miasteczek kawiarnie, wszelkie lokale w stylu dawnego Baru pod Arkadami czy słynnego Peach Pit, czynne są do późnych godzin nocnych. U nas nawet od Wasiaków panie potrafią wyprosić klienta przed godz. 18, aby tylko punktualnie zamknąć drzwi. Prawda jest taka, że w naszym mieście, kiedy otwiera się jakiś lokal to na potęgę w tym samym czasie takie same się otwierają, a kiedy się zamykają, to również w myśl zasady „wszystkie trolle, albo żaden”. 90% lokali stoi pustych, a czynsze nie zachęcają do najmu…